Pyzol Pyzol
1201
BLOG

Pojednanie z Cerkwią (na marginesie przemyśleń A. Ściosa

Pyzol Pyzol Polityka Obserwuj notkę 14
 
Dwa ostatnie wpisy na swoim blogu A. Ścios poświęcił mało dyskutowanym planom rychłego pojednania polskiego Kościoła Katolickiego z rosyjską Cerkwią. Ponieważ pojednanie owo odbyć się ma  - jak wskazują cytowane przez autora fragmenty - niejako w imieniu polskiego narodu i dla jego dobra, sprawa znacznie przekracza zagadnienia stricte teologiczne; warto jest tę dyskusję rozwinąć. 
 
Po pierwsze, trudno się zgodzić z sugestią, jakoby  istniał jakiś większy  konflikt pomiędzy narodem rosyjskim i polskim. Polacy i doskonale wiedzą, i podkreślają, że uciemiężenia polskiego narodu dokonywała rosyjska w ł a d z a, a nie rosyjski naród ( niemniej przez nią ciemiężony zarówno w czasach carskich, jak i późniejszych, z dzisiejszymi włącznie).  
"Dzisiaj wy, jutro my" - mówili rosyjscy, kaukascy, syberyjscy wieśniacy, dzieląc się ostatnimi okruszynami chleba z polskimi więźniami na kolejnych tzw. etapach zsyłki w głąb ZSRR, ofiarami czerwonego terroru. Nie ma powodu do pojednania z kimś, z kim się nigdy nie "odjednywało"!
 
"Pojednanie" jest więc aktem czysto politycznym, bez najmniejszego wątpienia sterowanym przez Kreml. Wiernopoddańcze deklaracje cerkiewnych dostojników nie pozostawiaja najmniejszego złudzenia. Polski kościół katolicki  nie funkcjonuje w takich warunkach,  trudno więc zrozumieć, dlaczego poddaje się ewidentnym manipulacjom Moskwy.  Na boku już pozostawiam kwestię historycznego i doktrynalnego związku rosyjskiej Cerkwi z laicką władzą, fundamentalnie różnego od zasad i obyczajów   k i e d y k o l w i e k  praktykowanych w  Polsce. 
 
Ścios "pojednanie" poddaje bardzo ostrej krytyce, wskazuje na rosnące poczucie osamotnienia u polskich katolików, których nieufność wobec władzy (!) rosyjskiej jest doskonale uzasadniona licznymi, bolesnymi doświadczeniami.  Przywołuje  kremlowskie techniki manipulacyjne,  aż nadto dobrze już rozpoznane i opisane w światowej literaturze przedmiotu Jednocześnie uderza w tzw. polską prawicę, najwyraźniej niezdolną do zajęcia stanowiska m.in. na skutek obaw o posądzenie o "walkę z kościołem".  Chlubnym wyjątkiem jest tu Anna Fotyga, ale to zdecydowanie za mało, aby prominenci polskiego KK, zrozumieli wyraźny, społeczny opór wobec "pojednywania między narodami" ... bez tych narodów udziału.
 
Generalnie podzielam  stanowisko Ściosa, jakkolwiek proste porównania dziejszych  deklaracji władz kościelnych z cytowanymi przez niego z okresu stalinowskiego terroru, wydaja mi się mało celne. 
 
W okresie stalinowskim miały miejsce   r z e c z y w i s t e prześladowania kościoła,  f i z y c z n e  zagrożenia duchownych, f a k t y c z n a grabież kościelnego majątku, znacznie ograniczająca możliwości prowadzenia oporu wobec prześladowcy.  Jednocześnie rosła armia ludzi potrzebujących pomocy, zarówno duchowej, jak i materialnej.  Wszelkie akty, oceniane dziś jako "poddańcze", w rzeczywistości zaś obliczone na zwykłe przetrwanie ( także w celu wspomagania narodu), pomijające te koszmarne warunki, wydają się  zbyt  katońskie, zbyt niesprawiedliwe, zbyt  mało przemyślane.   KK w Polsce nie tylko miał świadomość losu Cerkwi i ortodoksyjnych duchownych po rewolucji październikowej, ale także  świeżą pamięć o faktycznym pozostawieniu polskich księży na łasce losu  w okresie okupacji hitlerowskiej - przez Watykan.  Pius XII nie kwapił się do obrony polskiego duchowieństwa  fizycznie eliminowanego w obozach koncentracyjnych, egzekucjach, katowniach gestapo.  Wypada też pamiętać, że polski kościół  był wykrwawiony po IIWW nie mniej, niż całe polskie społeczeństwo,  a stracił najlepszych, najbardziej oddanych posłudze dla Pana - i wobec bliźniego. 
 
Pius XII ciągle był papieżem, kiedy na Polskę spadła czerwona szarańcza, przepięczętowana porozumieniem w Jałcie. 
 
 Polski kościół katolicki rozumiał, że w tej walce jest sam i może liczyć tylko na siebie, a musi wspierać znowu zniewolony, a do tego ciężko straumatyzowany okrucieństwami wojny, naród.  "Akty poddaństwa" w warunkach śmiertelnego zagrożenia, wszechobecnego terroru i osamotnienia, to inna kategoria niż obecne "pojednanie". Dziś polski KK jest nie tylko fizycznie bezpieczny, ale odzyskał juz znaczną część swojego majątku, a pontyfikat Jana Pawła II znacznie wzmocnił jego wpływy w Watykanie.  
 
Ani Magdalena Środa, ani Joanna Senyszyn, czy Palikot, ani wszyscy razem wzięci "anyklerykałowie" nie stanowią zagrożenia  DZIŚ uzasadniającego faktyczną kapitulację przed apetytami Moskwy, tym bardziej,  że najbardziej gardłujący przeciwko KK, wywodzą się z kręgów wspierających moskiewskie wpływy na Rzeczpospolitą.  
 
 
Z komunikatu z 358. zebrania plenarnego Konferencji Episkopatu Polski, jakie odbyło się 21, 22 i 23 czerwca br. we Wrocławiu.
 
„Orędzie składa się z trzech części. W pierwszej jest mowa, że jesteśmy wezwani nakazem Ewangelii Chrystusa do dialogu i pojednania. W drugiej spoglądamy w przeszłość w perspektywie przyszłości, aby budować nowy etap naszych wzajemnych relacji. W trzeciej oba Kościoły stają wobec nowych wyzwań, przed którymi stoi chrześcijaństwo w Europie. Potrzeba dawać wspólne świadectwo  wartościom ewangelicznym, na których budowany jest ład pokojowy w Europie i nasza tysiącletnia kultura. Równocześnie należy bronić pewnych wartości, które są zagrożone. [...]
Orędzie Kościołów Polski i Rosji to początek drogi do pojednania i zbliżenia narodów oraz Kościołów”.
 
W okresie PRL, wraz z Moskwą "walczyliśmy z zachodnim imperializmem". Dziś będziemy walczyć z "nowymi wyzwaniami dla chrześcijaństwa w Europie"?
 
Doprawdy, czy to w Europie chrześcijanie i chrześcijaństwo są dziś najbardziej zagrożone, tak zagrożone, że warto sprzymierzyć się z Kremlem, aby bronić jego wartości ???????
………………………………………………………………………………………………….
 
 
 
Kaśka
 
Pyzol
O mnie Pyzol

Panie, daj mi odwagę, aby zmienić to, co zmienić mogę, pokorę, aby w pokoju pogodzić się z tym, czego zmienić nie mogę, i daj mi mądrość, aby odróżnić jedno od drugiego.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka